Dzisiaj
opowiem Wam historię o tym, jak zamieniłam fartuch pielęgniarski na coś
zupełnie innego – hipnoterapię. Nie, to nie jest fabuła nowego serialu
komediowego, choć muszę przyznać, że w moim życiu nie brakuje momentów rodem z
komedii.
Zacznijmy od początku. Praca jako pielęgniarka
była pełna wyzwań i satysfakcji, ale też niekończących się zmian, napływających
pacjentów i hektolitrów wypitej kawy. To była prawdziwa szkoła życia, która
nauczyła mnie więcej niż jakiekolwiek studia (chociaż te również były
intensywne!). Uwierzcie mi, kiedy mówię, że pielęgniarstwo to zawód z misją😀 ale
pewnego dnia zaczęłam się zastanawiać, jak by to było spróbować czegoś innego.
Hipnoterapia pojawiła się w moim życiu trochę
przez przypadek, a może to nie było jednak przypadkowe??
Pomyślałam wtedy:
„Dlaczego nie?”. Zawsze interesowałam się psychologią, a możliwość pomagania
ludziom w odkrywaniu głębszych zakamarków ich umysłów wydała mi się fascynująca.
Zaczęłam interesować się hipnoterapią, ponieważ zawsze fascynowała mnie moc
umysłu i to, jak niewielkie zmiany mogą prowadzić do wielkich efektów. Poza
tym, kto by mógł się oprzeć pracy, w której można legalnie popędzić kogoś do
relaksu i jeszcze dostać za to pieniądze?
Zaczęłam więc zgłębiać temat i, wiecie co? Wpadłam
po uszy! Kurs hipnoterapii okazał się strzałem w dziesiątkę. Teraz zamiast
bandaży i stetoskopów, moimi narzędziami pracy stały się kojące słowa i
techniki relaksacyjne. Moja rodzina i znajomi z początku patrzyli na mnie z
niedowierzaniem – „Naprawdę zamieniasz bandaże i strzykawki na pracę z podświadomością?”
pytali
Ale szybko zrozumieli, że jestem dokładnie tam, gdzie powinnam być.
Hipnoterapia pozwala mi pracować z ludźmi na
zupełnie innym poziomie. Pomagam im przezwyciężyć lęki, stres czy nawet
uciążliwe nawyki. Każda sesja jest niczym magiczna podróż po krainie
podświadomości. Poza tym, moje godziny pracy są teraz nieco bardziej przyjazne
dla normalnego funkcjonowania, a kawa jest już tylko przyjemnym dodatkiem, a
nie paliwem do przetrwania. Zamieniłam pielęgniarstwo na hipnoterapię,
bo po prostu stwierdziłam, że wolę hipnotyzować ludzi zamiast ich opatrywać!
Żarty na bok, choć nie da się ukryć, że obie te
profesje mają na celu pomaganie innym. Pielęgniarstwo było pełne wspaniałych
chwil i satysfakcji, ale zawsze fascynowały mnie tajemnice ludzkiego umysłu.
Hipnoterapia pozwala mi odkrywać je każdego dnia. Dziś zamiast biegać z
bandażami między salami, siedzę wygodnie
w fotelu i prowadzę ludzi przez meandry ich własnej podświadomości.
Zaskakująco, widzę wiele podobieństw! W obu przypadkach chodzi o uzdrawianie,
wspieranie i sprawianie, by życie innych stawało się lepsze.
No i
oczywiście, hipnoterapia daje mi świetną wymówkę, żeby samemu zawsze być na
czasie z technikami relaksacji. Przecież nie mogę dać klientowi czegoś, czego
sama nie przetestowałam!
Czy tęsknię za pielęgniarstwem? Czasami… ale wiem,
że życie to ciągłe zmiany i rozwój. Cieszę się, że poszłam za głosem serca i
znalazłam nową pasję, która daje mi mnóstwo radości i spełnienia.
Jeśli więc
kiedykolwiek zastanawialiście się nad zmianą zawodową, polecam dać szansę
czemuś zupełnie innemu – może i Wy odkryjecie swoją nową drogę!
Dziękuję, że jesteście ze mną w tej podróży i mam
nadzieję, że zobaczymy się w kolejnym wpisie.
Do następnego razu!
Wasza Pielęgniarka-Hipnoterapeutka
Komentarze
Prześlij komentarz