Twoja dziwność to
supermoc, czyli jak przestać udawać, że jesteś instrukcją obsługi człowieka
Jeśli kiedykolwiek próbowałaś
wtłoczyć siebie w ramy „odpowiedniego dorosłego”, to wiesz, że to mniej więcej
tak wygodne, jak próba wejścia w jeansy z liceum. Teoretycznie można -
praktycznie: po co to sobie robić?
Od początku świata ludzie
wyróżniający się, nietuzinkowi, czasem wręcz odlotowi - to właśnie oni
zmieniali historię. I nie dlatego, że mieli jakiś świetnie zaplanowany w Excelu
talent.
Nie. Oni po prostu przestali przepraszać za
to, kim są. Dogadali się sami ze sobą i pozwolili, żeby ich wewnętrzny „dziwak”
grał pierwsze skrzypce.
I nagle bam! - talent
zaczął świecić jak żarówka po wymianie na LED.
Dziwność to brokat życia
Prawda jest taka, że dziwność
jest jak brokat: niby wszędzie się klei, niby wypadałoby być bardziej
„normalną”, ale bez niej świat byłby zwyczajnie matowy. To właśnie to, co nas
kręci - pasje, hobby, osobliwe zainteresowania - sprawia, że jesteśmy
wyjątkowe.
Czytasz książki o wampirach?
Uwielbiasz Scrabble? Piszesz komiksy o gadających pomidorach? Gratulacje,
jesteś unikalna. I genialna właśnie dzięki temu.
Naśladowanie jest spoko… ale
tylko na chwilę
Jasne - uczymy się,
naśladując. Tak ludzkość przetrwała: ktoś coś zrobił, reszta patrzyła i mówiła
„Aaa, to tak!”. Problem zaczyna się wtedy, gdy zapominamy, że to miała być
opcja startowa, a nie tryb życia.
Bo kiedy za długo gramy rolę
kogoś, kim nie jesteśmy, nagle patrzymy w lustro i widzimy… kogoś szarego.
Kogoś, kogo nie poznajemy. Kogoś, kto tęskni za swoją neonową wersją.
A to już nie jest zabawa.
Głównego nurtu nie dogonisz -
i dobrze
Potem zaczynamy się
zastanawiać:
„Czy mogę słuchać hip-hopu i być poważną bizneswoman?”
„Czy mogę tworzyć rock operę i nadal być odbierana jako profesjonalna?”
„Czy muszę grać tak, jak gra mainstream, żeby mieć szansę?”
Otóż: nie musisz.
Mainstream nie ma władzy nad twoją duszą. On nawet nie potrafi porządnie
zaparkować.
A najgorsze, co możesz
zrobić, to wmawiać sobie, że powinnaś być idealnie wygładzonym obrazem
pracownika, przedsiębiorcy czy artystki, którego wszyscy „zaakceptują”. To
prosta droga do tego, żeby zamknąć w pudełku najciekawszą część siebie i
przykleić na wieku karteczkę: „Nie otwierać!”.
Kiedyś byłaś małą legendą
A pamiętasz, jak to było, gdy
byłaś dzieckiem?
Zero wstydu. Zero kalkulacji.
Biegałaś po domu w różowym
stroju szturmowca jak absolutna gwiazda kosmosu i nawet przez sekundę nie
myślałaś: „Hmm, czy to outfit zgodny z branżowymi trendami?”
Wtedy twoja dziwna flaga
powiewała dumnie. Dopiero później nauczyliśmy się ją składać i chować do
szuflady, jakby była czymś nieodpowiednim. A przecież to właśnie ta flaga jest
najlepszą częścią nas.
Najlepsze pomysły powstają z
dziwności (nigdy z instrukcji obsługi)
To nie to „co wypada” tworzy
genialne pomysły.
Tylko to „co mnie naprawdę kręci”.
Najbardziej kreatywne
rozwiązania powstają wtedy, gdy pozwalasz sobie skręcić w bok, gdy wszyscy idą
prosto. Gdy robisz coś po swojemu. Gdy pozwalasz wewnętrznemu dziwakowi
rozkładać mapę i kierować cię gdzieś, gdzie nikt przed tobą nie był.
Tak, niektórzy nazwą to
„dziwne”.
Ale równie dobrze można to nazwać: autentyczne, świeże, silne i zupełnie twoje.
Szarość ci nie służy
I jasne - możesz próbować być
kimś innym. Możesz wyprasować swoją osobowość tak, by mieściła się w cudzych
oczekiwaniach. Ale prędzej czy później okaże się, że coś jest nie tak.
Że patrzysz w lustro i
widzisz szarość tam, gdzie kiedyś były fajerwerki.
A życie na trybie „wyciszonym” nie jest ani wygodne, ani zdrowe.
Ludzie reagują na prawdziwość
Ostatecznie najważniejsze
jest to,że ludzie naprawdę łączą się z tobą dopiero wtedy, gdy pokazujesz
prawdziwą siebie.
Nie wersję „biznesowa ja”.
Nie wersję „idealna ja”.
Tylko tę autentyczną - miękką, śmieszną, dziwną, błyskotliwą, wrażliwą.
Każdy aspekt twojego życia to
kawałek układanki. Wszystko do siebie pasuje, jeśli pochodzi z prawdziwego
źródła - z ciebie.
A twoja dziwność?
To nie problem do naprawienia.
To SUPERMOC.

Komentarze
Prześlij komentarz